Najchętniej po „Obcym” Romulusie” pobiegłbym na skargę do Ridleya Scotta, że ktoś transponuje jego dzieło… oj, tam, nie zawaham się użyć słowa arcydzieło… w sposób, który nie posuwa nas ani kroku do przodu. Pobiegłbym, gdyby nie to, że on za to odpowiada jako producent. I oczywiście musiał na dobicie tego filmu dołożyć swoje bzdety o idei prometejskiej.
Francuzi protestują. To zrozumiałe, chcieliby widzieć w „Napoleonie” film o być może największej potędze, jaką osiągnęli od czasów Karola Wielkiego, a nie spojrzenie naznaczone brytyjskim okiem księcia Wellingtona, w którym Napoleon Bonaparte to brutal i prostak. To jednak znaczy, że w gruncie rzeczy nie chcą kina.
Gdy się ogląda „Ostatni pojedynek”, można mieć wrażenie, że to istotnie film o średniowieczu i XIV-wiecznej Francji. Kiedy Jodie Comer pyta: „Skąd w ogóle pomysł, że gwałt może być przyjemny”, jasne staje się, że to jednak rzecz o współczesności.
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy