Ciekawe, ilu widzów wychodzących z nowej komedii Taiki Waititiego pomyśli: „co za historia! Co za scenariusz!”. I ilu z nich uświadomi sobie, że nowozelandzki reżyser w zasadzie niewiele tu wymyślił. Ta opowieść dotyczy jednej z moich ukochanych historii, o jakich kiedykolwiek słyszałem. Ukochanych także dlatego, że wydarzyła się naprawdę. Takie zdarzają się tylko w sporcie i filmie.
Dokument Netflixa o skorumpowanej, nie waham się powiedzieć mafijnej organizacji futbolowej, to coś więcej niż demaskujący materiał dziennikarski. To cios we wszystkich ludzi takich jak ja, którzy żyli mundialami i mierzyli nimi czas. To sprawia, że zbrodnia jest tym większa.
Liny ringu, oddzielające świat sportu od reszty obozu koncentracyjnego w Auschwitz, to także liny, wyjście po za które mogłoby oznaczać katastrofę dla tego filmu. Na szczęście tak się nie dzieje. „Mistrz” nawiązujący do wspaniałej „Olimpiady’40” i życia Tadeusza Pietrzykowskiego jest spójną opowieścią o sporcie w ekstremalnych warunkach jako sposobie na utrzymanie człowieczeństwa. I konsekwencjach jego utrzymania.
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy