NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Spencer” czyli czas przeprosić Kristen Stewart

Czuję się zobowiązany, by przeprosić Kristen Stewart za to, że uważałem ją za beztalencie. Długo wiele na to wskazywało, aż do filmu „Sils Maria” z 2014 roku. Wtedy okazało się, że wystarczy ją dobrze obsadzić, by pokazała talent. „Spencer” to jej popisowa rola.

„Spencer”

reżyseria: Pablo Larrain
scenariusz: Steven Knight
w rolach głównych: Kristen Stewart, Sally Hawkins, Jack Farthing, Timothy Spall, Amy Manson, Stella Gonet


Jeszcze dziesięć lat temu byłbym przerażony, że akurat Kristen Stewart dostała do zagrania rolę księżnej Diany Spencer. Co więcej, jeszcze 20 lat temu byłbym przekonany, że nie sposób zrobić o niej bezpretensjonalnego filmu. Okazuje się, że historii Diany służy i dobre aktorstwo, i czas.

„Spencer”

Kiedy księżna Diana zginęła w wypadku w Paryżu wraz z Dodi Al-Fayedem, świat był poruszony. Zaszczuta, zagoniona w kąt Diana konała w rozbitym samochodzie i nawet wtedy robiono jej zdjęcia, a ona wołała: „Dajcie mi spokój”.

Wtedy opinia publiczna miała jednoznacznie wyrobione zdanie – nieszczęśliwa, kochana powszechnie kobieta, która po zakończeniu rozwodem nieudanego małżeństwa z następcą brytyjskiego tronu próbowała znaleźć nowe życie w ramionach nowego partnera, a naprzeciw niej – cały świat. Nie tylko rodzina królewska, nieczuła teściowa, zdradzający mąż i jego kochanka, ale także brukowe społeczeństwo, czatujące na nią z aparatami fotograficznymi. Człowiek, którego życie stało się publiczne, a sama Diana – ubezwłasnowolniona, odarta z prywatności.

„Spencer” czyli co tu się naprawdę dzieje

W filmie „Spencer”, który nieprzypadkowo nosi taki właśnie tytuł, a nie „Diana” czy „Księżna”, mamy bardzo wymowną scenę związaną z paparazzi. Świta królewska nakazuje Dianie zasłaniać okna, oddzielające ją od świata. Garderobiana jest gotowa nawet je pozszywać, byleby nikt niczego nie widział z zewnątrz. Diana mówi wtedy:

– Może ci fotografowie chcą po prostu udokumentować to, co naprawdę się tu dzieje?

„Spencer”

„Spencer” to krótka historia z czasu świąt Bożego Narodzenia. Trzech dni, które Diana spędzić ma w królewskiej posiadłości na prowincji, zresztą bardzo blisko miejsca, w którym sama się wychowała, co też jest znamienne. Trzech dni, które dla Diany są koszmarem.

Księżna jest tu w fatalnym stanie, nawet nie na progu depresji, ale już w niej pogrążona. Zadaje sobie fizyczny ból, a scena, w której nie jest w stanie zejść na planowaną dokładnie o ustalonej porze kolację robi ogromne wrażenie. Życie księżnej Walii jest bowiem starannie zaplanowane godzinowo, sukienki oznaczone i ponumerowane na każdą okazję, a włożenie ich w innej kolejności prowadzi niemal do zdrady stanu. Jesteśmy świadkami pewnego rytmu czy też rutyny, w jakiej odbywa się tu wszystko. To rodzaj obrzędu, jakiegoś obłędnego rytuału, w którym robi się coś (ważenie), bo tak nakazuje tradycja. Tradycja jest tutaj absolutem, który więzi każdego uczestnika królewskiego życia.

– Tak jakby się już wydarzyło – powiada Diana, porównując swój los do Anny Boleyn. To porównanie to zarówno ostrzeżenie, jak i inspiracja. Zauważa, że na królewskim dworze jest tylko jeden czas. Przeszłość staje się teraźniejszością, za to przyszłości nie ma.

„Spencer”

Zamek przypomina tu miejsce niemal z thrillera, po którym snują się istoty z pozoru tylko żywe. W rzeczywistości już dawno pomarli, to znaczy zrezygnowali ze swego życia poza rytuałem. Co więcej, zrobili to świadomie.

„Spencer” czyli jesteś walutą obiegową, deserem

Jest w „Spencer” kilka ważnych scen, w której czy to książę Karol (w tej roli mało znany Jack Farthing), czy też sama królowa zdobywają się wobec Diany na chwilę szczerości. Na moment odsuwają puddingi i starannie wybrane desery, zdejmują maskę i mówią coś w stylu:

– Naprawdę, nie wiedziałaś, jak tu jest? Nie wiedziałaś, że mamy dwie twarze, z czego jedną do zdjęć? Nie wiedziałaś, że jesteśmy kukłami, obiegową walutą? Głuptasku, jak mogłaś nie wiedzieć!…

Problem w tym, że Diana wiedziała, ale co to zmienia? W końcu zgodziła się wziąć udział w baśni, w której role są dokładnie rozpisane, nawet dla łownych bażantów.

– Bądź piękna. Olśniewaj – powiada jej garderobiana Maggie, w której Diana widzi jakąś deskę ratunku. Kogokolwiek, kogo może się złapać. Olśniewaj, jesteś przecież księżniczką. To taki zawód, masz olśniewać, dygać z gracją, pozować do zdjęć. Być instytucją, a nie człowiekiem – na co zwraca uwagę tak wielu bohaterów tego filmu.

„Spencer”

„Spencer” czyli Diana raz jeszcze. I udało się!

Wtedy, w 1997 roku i chwili śmierci Diany, świat wiedział, kto jest w tej historii dobry, a kto zły, ale nie tak łatwo było to jednak pokazać. Zaraz po wypadku pojawiły się biograficzne filmy o Róże Anglii i niemal każdy był zły. Nadmiernie ckliwe, powierzchowne, pochopne, bez znajomości rzeczy i przyczyn, bez dostatecznych informacji. Wówczas jasne stało się, że ta historia, podobnie zresztą jak każda inna, wymaga czasu.

Ten czas nadszedł i dał perspektywę, dzięki której może powstać film taki jak „Spencer”. Nie jest to biografia, tym bardziej nie hagiografia. Nie jest to przekrojowy rys prze życie Diany. To tylko trzy dni i kilka pokoi, zamek wraz jego otoczeniem. To ograniczona pod każdym względem przestrzeń, przez która przebić można się tylko nożycami do drutu kolczastego. I w tej przestrzeni można pokazać los Diany w sposób nowy i zupełnie bezpretensjonalny.

„Spencer”

Chilijski reżyser Pablo Larrian robił to już w przypadku „Jackie” o Jackie Kennedy, więc jego zainteresowanie kobietami skazanymi na odgrywanie historycznej roli nie jest nowe. Opowieść o Dianie z udziałem Kristen Stewart jest niezwykle szczera i paradoksalnie bajkowa, bo nie traci tego charakteru aż do końca i finału. Takiego finału, który skłania do zadania sobie pytań w zasadzie najprostszych, od „w imię czego” począwszy. I który uświadamia kuriozalność tych okoliczności.

„Spencer” czyli Kristen Stewart w formie

Kristen Stewart ma tu ogromne pole do popisu, bowiem film jest w sporych połaciach jej monodramem. Tak niedoceniana przez mnie (jeszcze raz przepraszam) aktorka radzi sobie znakomicie, ale dodam jednocześnie, że nie jestem tym już zaskoczony. Po „Sils Maria” miała wszak Kristen Stewart na koncie jeszcze grę w „Motyl Still Alice”, „Śmietance towarzyskiej” czy „Głebi strachu” oraz wielu innych filmach. Dość szans, by raz na zawsze oddalić w niebyt jej łaty ze „Zmierzchu” czy tragiczne, doprawdy tragiczne występy w „Królewnie Śnieżce”.

Tutaj Kristen Stewart jest w wielu pozach, ujęciach i sytuacjach. Pokazuje nam Diane Spencer od wielu stron, nie tylko jako człowieka skrajnie rozbitego. Jej Diana jest bardzo samoświadoma, nie brakuje jej dystansu, poczucia humoru, także energii do szukania rozwiązań. Nie brakuje jej serca do synów, którzy stanowią tu kapitalną równoważnię napiętej do granic możliwości sytuacji.

„Spencer”

Napięcie widać wielokrotnie, niemal przy każdej rozmowie z kimś  z zasiadających za królewskim stołem. Mocna jest rozmowa Diany z Karolem, ale jeszcze mocniejsza niema scena przy posiłku, wspaniała scena z połykaniem pereł niczym ogromnych, stwardniałych już łez. Nie ma w niej bowiem jedynie rozpaczy, smutku i współczucia dla księżnej; jest przede wszystkim gniew, sprzeciw, ale i bezsilność.

To Kristen Stewart zagrała znakomicie. A jej wahania w podejmowaniu decyzji są jak deser – crème de la crème.

Chylę przed nią głowę i przed tą bezpretensjonalną opowieścią, która może nie jest wybitnym dziełem biograficznym czy też nawet tak fenomenalnym fleszem z życia jak „Steve Jobs” czy „Birdman”, ale jest prawdziwa. Mówi i działa nawet w sytuacji, w której – wydawać by się mogło – wszystko już wiemy na temat pewnej nieszczęśliwej księżniczki zamkniętej w wysokiej wieży, by tam mogła olśniewać pięknem.

Moja ocena: 4/6

Radosław Nawrot

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound