NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Megalopolis” czyli aż się chce wyjść z kina, proszę pana. I wychodzę

Nie przeżyłem czegoś podobnego chyba… dajcie pomyśleć… Tak, jestem pewien! Nie przeżyłem czegoś podobnego nigdy. Twórca taki jak Francis Ford Coppola może kuriozalnie poczułby zachwyt, widząc jak widownia reaguje na jego film bezpośrednio, na sali kinowej. Taki Francis Ford Coppola, który tworzy kuriozum. Bo widownia gwizdała, śmiała się, rechotała wręcz, nawet wyła. Naprawdę, słyszałem i widziałem.

„Megalopolis”
reżyseria: Francis Ford Coppola

scenariusz: Francis Ford Coppola
w rolach głównych: Adam Driver, Giancarlo Esposito, Nathalie Emmanuel, Jon Voigt, Aubrey Plaza, Shia Le Beouf, Laurence Fishburne


Francis Ford Coppola powiedział kiedyś, że jego największym lękiem jest stworzenie gównianego, żenującego, idiotycznego i pompatycznego filmu na naprawdę ważny temat. Wyrażał ten lęk podczas pracy nad „Czasem Apokalipsy”, gdy wydawało mu się, że właśnie taki kręci. Mylił się. Tak naprawdę lęk spełnił się teraz. 

„Megalopolis”

Jeżeli chodzi o kino, mam pewne zasady. Cisza, spokój, żadnego gadania, o telefonach komórkowych nie wspomnę, bo ich może w kinie używać jedynie cham zbolały. To jednak nie wszystko. Nigdy nie przepadałem nad nadmierną egzaltacją w kinowym fotelu, nad wyrażaniem swych emocji. Nawet od śmiechu się powstrzymywałem, chociaż bawiło, aby wyśmiać się dopiero po wyjściu z sali.

No halo! – powiecie. To po co kino bez emocji? Bez emocji – nie, ale bez emocji wyrażanych podczas projekcji, gdyż uważałem zawsze, że może to przeszkadzać innych. No nic nie poradzę, taki to mój nabożny stosunek do kina także jako miejsca. Jakbym był w świątyni, więc daleka mi beztroska zabawa na sali w stylu Bollywood.

Pamiętam seans „Papuszy” o romskiej poetce. Filmu przepięknego, na którym zjawiła się grupa Romów. Gadali, jak to oni i przeszkadzało mi to. Kiedy jednak zaczęły się pieśni cygańskie, zaczęli śpiewać wraz z ekranem. To było przejmujące.

„Megalopolis”

Na ludzi reagujących na „Megalopolis” Francisa Forda Coppoli bezpośrednio na sali kinowej w Cinema City Plaza również reagowałem z przekąsem. Ktoś zaczął, ktoś poszedł w jego ślady. To, co widzieli, wywoływało ich głośne reakcje. I to jak głośne! Był śmiech… nie, nie śmiech… to był rechot maskujący zażenowanie i rozczarowanie. Były westchnienia, potem gwizdy, nawet wycie.

Poszło domino, które uruchomił pierwszy widz wychodzący z seansu. Film trwa przeszło dwie godziny, każdy ma prawo wyjść, chociaż ja akurat tego nie robię. Choćby z tego powodu, że jestem ciekaw, do czego to zmierza. A zmierzało do coraz większych śmiechów, gwizdów i wycia.

Nie przeżyłem podobnej reakcji widowni nigdy, przysięgam. Na żadnym seansie nawet najgorszego filmu. Zupełnie jakby ludzie nie wytrzymali, jakby puściły im wszelkie hamulce i przestali baczyć na to, czy komuś przeszkadzają, co myślą inni widzowie. Musieli dać wyraz swej dezaprobacie, bo reakcje nie pozostawiały wątpliwości.

I chociaż irytowało mnie to początkowo nie mniej niż sam film Coppoli, to w końcu zaakceptowałem te reakcje. Zrozumiałem, że są one częścią dzieła. Dopełniają go, stanowią jedną z jego absurdalnych scen.

Innych tu właściwie nie ma.

„Megalopolis”

„Megalopolis” czyli to nie jest Katylina, to nie jest Cyceron

„Megalopolis” jest rechotem, gwizdem i wycie. Jest wyjściem z kina. Jest to film tak zły, że aż fascynujący. Mój wewnętrzny opór i przekora, podsycane tymi reakcjami, gwizdami, śmiechem i wychodzeniem z kina, zmuszały mnie do tego, bym szukał. Szukał mocno i rozpaczliwie. Poszukiwałem czegokolwiek, czego będę mógł się uczepić i powiedzieć „ to dobre! To mądre! A wy… nie zrozumieliście. Ja rozumiem, jestem doskonalszy, hehe”.

Nic takiego nie znalazłem.

Myślałem, że może ta metafora starożytnego Rzymu, proste odniesienia do antycznych igrzysk i miraży, tamtej imperialnej megalomanii prowadzącej wprost do zguby. Właśnie zguby, która ma być tu punktem odniesienia. Zakładałem, że może to sprzysiężenie Katyliny jest kluczem, bo przecież odniesienia mamy tu bardzo bezpośrednie. Adam Driver zwie się Cezarem Katyliną, a znany z „Breaking Bad” i mało wykorzystywany Giancarlo Esposito to Burmistrz Cicero.  Cezar uzurpator i broniący przed nim dotychczasowego społecznego ładu burmistrz – wypisz wymaluj zamach Lucjusza Sergiusza Katyliny z 63 roku p.n.e., który miał go w ramach ucieczki do przodu chronić przed bankructwem i który właśnie Cyceron zdemaskował i udaremnił.

„Megalopolis”

No tak, ale to tylko kotyliony. W rzeczywistości opowieść Francisa Forda Coppoli nie ma wiele wspólnego z tamtymi wydarzeniami i tamtym układem z czasów jeszcze republikańskiego Rzymu, aż kroczącego ku imperium z cezarem na czele. To kompletnie nie to. To jakieś pozorne nawiązanie bez ładu i składu.

Mnóstwo tu takich nawiązań. I mnóstwo braku ładu i składu.

„Megalopolis” czyli każdy ciągnie film w swoją stronę

Francis Ford Coppola ponoć przepisywał scenariusz wielokrotnie. Może więc sam się w nim pogubił, może pogubili się aktorzy, gdyż żaden z nich nie sprawia wrażenia, jakby wiedział co gra. Każdy ciągnie ten film w swoją stronę, a najbardziej spektakularny w tym względzie jest chyba ubrany w sukienki i podkreślony makijażem Shia Le Beouf. Sprawia wrażenie, jakby w pewnym momencie po prostu wyrwał ten film z rąk Francisa Forda Coppoli, by robić co chce. No nie żartujmy, że to jest jakaś metafora. To już nawet nie jest utopia, to chaos.

„Megalopolis”

To jawna prowokacja, może zorientowana na współczesny świat, w którym im coś bardziej pokręcone, dziwaczne i nietypowe, tym szybciej staje się wiralem.

Budowa utopijnego, acz nowoczesnego miasta jakiego nie było jest rodzajem futurystycznej wizji przyszłości, w której realizują się sny oligarchów. Sny absurdalne, narcystyczne i oderwane od świata. To jest jakiś punkt wyjścia do rozmowy o wszelkich Zuckerbegach, Muskach i innych demonach współczesnego świata. Genialnych rzekomo architektach przyszłości. Współczesny Rzym, dla którego chwila wzrostu i rozwoju jest tez początkiem upadku? No świetnie, tylko co w tym odkrywczego?

Co właściwie chce nam powiedzieć Francis Ford Coppola? Co ukryć pod płaszczykiem prometejskiej alegorii, która nie prowadzi do niczego sensownego? Może konieczność zmiany. Sam mówił, że „Megalopolis” jest zmianą, bo to początek filmów, które kręcić będą nasze wnuki, a o których my dzisiaj nawet pojęcia nie mamy.

„Megalopolis”

On oczywiście ma. Ależ to pyszne.

„Megalopolis” czyli szukanie sensu tam, gdzie go nie ma

„Megalopolis” jako ostrzeżenie jest miałkie. Jako analiza jest płytkie. Jako przesłanie jest nieczytelne. Jako metafora jest chaotyczne. Większość jego scen to zlepek fantasmagorii jak po pijanej orgii w rzymskim pałacu. To jeden z tych filmów tak pokrętnych i tak dziwacznych, że aż budzi lęk. Na przykład u recenzentów, którzy mogą się obawiać, że nie są w stanie go zrozumieć, gdyż są ograniczeni.

Nie uważam tak. Twierdzę, że nie ma tu nic do zrozumienia. Nie ma tu w ogóle niczego. To rozpaczliwe szukanie sensu w czymś, co go nie ma. Megalomania wielkiego twórcy, który uznał, iż potrafi zrobić film tak wspaniały, że dotknie on wyimaginowanego absolutu i nikt poza nim go nie zrozumie i on wtedy na ten cały świat będzie mógł machnąć ręką. Ech, wy zwykli zjadacze popcornu, nie znacie się na sztuce.

„Megalopolis”

Nie jest łatwo powiedzieć takiej ikonie kina: „to jest bełkot”. Być może jednak trzeba to zrobić, aby człowiek o sporym talencie nie brnął dalej. Człowieka, który uwierzył, że sam jest Cezarem tworzącym wizję przyszłości świata i kina. Nowy Rzym na gruzach tego, co stworzono do tej pory i co on sam do tej pory stworzył. Nowy Rzym tak głęboko sztuczny, pompatyczny i przesycony cytatami z klasyki niczym nadmiarem pieprzu, iż nie sposób go nie tylko zrozumieć, ale nawet obejrzeć.

To nie jest magnus opus, a już szczególnie absurdalne jest nawiązanie do niemego jeszcze „Metropolis” Fritza Langa z 1927 roku. Do arcydzieła, do którego nawiązywało już tak wielu, ale chyba nikt tak pokracznie.

To nie widzowie wychodzą z kina podczas tego „Megalopolis”. To Francis Ford Coppola z niego wyszedł.

Radosław Nawrot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound