NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Gladiator II” czyli Ave Cesar, kino idące na rzeź pozdrawia cię!

Należę do mniejszości, która nie przepada za pierwszą częścią „Gladiatora”. To znaczy, założyłem że mniejszości, biorąc pod uwagę tak częste zachwyty nad tym filmem, ale gdy napisałem o tym w mediach społecznościowych, okazało się, że jestem sam. „Gladiator II” pod tylko jednym względem jest dobry – upewnieniu mnie w poglądzie, że ta seria to w gruncie rzeczy kicz. Dobrze zawoalowany, choćby muzyką, którą tak wielu lubi…

„Gladiator II”
reżyseria: Ridley Scott

scenariusz: David Scarpa
w rolach głównych: Paul Mescal, Pedro Pascal, Denzel Washington, Connie Nielsen, Fred Hechinger, Joseph Quinn, Derek Jacobi


Ridley Scott stworzył drugiego „Gladiatora” po ćwierć wieku przerwy. To wpisuje się w pewien kontekst powrotów wielkich twórców kina do dawnych tematów, które przynosiły im sławę. Ridleu Scott stworzył „Gladiatora II” na bazie pierwszej części, jako jej kontynuację. Co więcej, nakręcił w zasadzie identyczną historię.

„Gladiator II”

To nawet nie jest chodzenie w tych samych butach po tych samych śladach. To kopiowanie samego siebie. Pauperyzacja kina polegająca na przenoszeniu do niego franczyz. Brak oryginalności skutkujący kopiowaniu kopii, a następnie kopiowaniu kopii kopii. Tak kręcimy się w kółko.

Ale niech tam, załóżmy że ktoś jest zachwycony „Gladiatorem”. Nie oglądał może pierwowzoru, bo nie wiem czy wszyscy wiedzą, że „Gladiator” z 2000 roku, ten z Russellem Crowe to także dość chamska kopia. Jest przeniesieniem niemal jeden do jednego starszego o 35 lat filmu „Upadek Cesarstwa Rzymskiego”, w którym to światły cesarz, a także filozof i poeta Marek Aureliusz grany przez Aleca Guinnessa (wybitnego aktora szekspirowskiego) planuje przekazać władzę swemu trybunowi imieniem Liwiusz (w tej roli Stephen Boyd znany jako Messala ze starego „Ben Hura”), pomijając swego przysposobionego syna Kommodusa (tu Christopher Plummer). Decyzję podejmuje w namiocie wojennym w czasie ciężkich walk z Germanami, ale Kommodus próbuje temu zapobiec.

Podobne? Skoro podobne, to dlaczego Ridleya Scotta uważamy za twórcę „filmu przełomowego w dziejach kina”, jak czytam. Kanonu nawet, fundamentu kina. Hm, fundament kina który jest kopią?

„Gladiator II”

„Gladiator II” czyli cesarstwo rzymskie znowu upada

Przeszło trzygodzinny monumentalny „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” w reżyserii znanego z westernów Anthony Manna puszczano w czasach mego dzieciństwa w telewizji regularnie, a zasiadanie do tej potężnej produkcji z rodzicami było dla mnie lekcją kina i historii o starożytnym Rzymie, a także o polityce. Dzisiaj tego dzieła z 1964 roku raczej telewizje nie puszczają, stąd możliwe, że wiele osób nawet pojęcia nie ma, iż Ridley Scott swój film pożyczył od kogoś innego.

Ale załóżmy, że jestem niesprawiedliwy i to jednak jest wiedza powszechna, a mimo tego „Gladiator” budzi entuzjazm swą oryginalnością. Nawet wtedy nie dostrzega się jego ramoty i pretensjonalności przesuwającej się przez kadry jak dłoń po kłosach zboża. Pomija się Russella Crowe, który Maximusa Decimusa Meridusa gra jakby kij połknął i Joaquina Phoenixa w swej przełomowej dla kariery, acz jednej ze słabszych ról.

Niech i tak będzie, że widz rozklejony muzyką Hansa Zimmera, z tym niesamowitym głosem Lisy Gerrard i piosenką „Now We Are Free”, zachwyci się „Gladiatorem” jako bezcenną w dziejach kina podróbką prawdziwego arcydzieła o Rzymie. Szanuję. Ja tego filmu nie poważam, tej jego schematyczności i pompatyczności, ale doceniam w nim… Nie, bynajmniej nie muzykę. Przy moim głębokim uwielbieniu dla Hansa Zimmera i Lisy Gerrard, doceniam raczej transpozycję politycznej akcji i przelanie na ekran dwóch postaw władców – Marka Aureliusza i Kommodusa, który przy nim zakrawa na zwykłego durnia i dupka, żądnego władzy, poklasku i pokazywania kto ma dłuższego. Istotnie bowiem, historycy zajmujący się Rzymem potwierdzają, że Kommodus – chociaż był cesarzem w latach 180-192 – uwielbiał grzać się w blasku tłumu i udawać gladiatora. Schodził nawet na arenę podczas igrzysk, którymi Marek Aureliusz się brzydził jako jedną z największych patologii w dziejach antycznego imperium. Pełnej krwi ludzi i zwierząt wyrzynanych całymi tysiącami, pełnej okrucieństwa i prowadzenia tłuszczy w kierunku jaskiniowych zachowań decydujących o polityce. Panem et circenses to hasło tamtej epoki, ale też hasło o nas, o naszych wyborach życiowych i politycznych, o świecie pełnym głupców. Nie tych, którzy rządzą, ale tych, którzy rządzić się igrzyskami dają.

Doceniam też otwierające film sceny wojny z Germanami, najlepsze w filmie, jako że same sceny na arenie są już złe.

„Gladiator II”

„Gladiator II” czyli historia się nie zgadza, ale nie ta z książek

Jeśli zatem weźmiemy pod uwagę, że ten „Gladiator” sprzed ćwierć wieku jest jednak cholernie dobry, jak chcą ludzie, i tylko ja się nie znam, to uszanuję to bez zrozumienia. Trudno mi jednak będzie uszanować już wybory polegające na zadowoleniu z „Gladiatora II” jako marnej podróbki nawet tamtej podróbki. Tej samej historii opowiedzianej raz jeszcze, ale gorzej i głupiej. Niczym w tanim serialu.

Nie mam na myśli fikołków historycznych, które teraz analizują historycy i łapią się za głowę. To przecież normalne w wypadku filmów opartych na historii, które są tylko jej interpretacją, jakby wersją równoległą. Dopatrywanie się w nich ścisłości jest tak samo niemądre jak szukanie rozrywki w lwie rozrywającym człowieka. Cenne jednak w wypadku nawet tak słabych filmów jest to, że pozwalają o historii podyskutować. Nagle bowiem cały świat mówi i pisze o Rzymie, o gladiatorach, o Gecie i Karakalli. Co za tym idzie, można pogłębić swa wiedzę o tym, jak było naprawdę.

Odnotujmy więc dla porządku, że „Gladiator II” dzieje się w roku 200, kiedy władzę w imperium sprawuje dwóch cesarskich braci – Geta i Karakalla. Według filmu oczywiście, bo to już się nie zgadza. W rzeczywistości w 200 roku cesarzem był generał Lucjusz Septymusz Sewer, wybrany przez armię. Geta i Karakalla byli dopiero jego synami, z czego Karakalla ostatecznie brata zgładził.

„Gladiator II”

Za czasów Sewera rzymskie legiony tłumiły powstanie w Judei i walczyły z Partami, żyjącymi w dzisiejszym Iranie. Istotnie, Karakalla snuł mrzonki o odrodzeniu imperium Aleksandra Macedońskiego sięgającego aż do Indii, ale podbijanie Numidii to już nie fikcja, ale czysty absurd. Numidia w północnej Afryce (tereny obecnego Maroka i Algierii) była dawno podbita i to już od czasów republiki i Juliusza Cezara. Co niby mieli tam zdobywać Rzymianie w 200 roku?

„Gladiator II” czyli nosorożec był gwiazdą igrzysk Tytusa

To absurd większy niż pokazane w filmie igrzyska. Jak pisałem w Zielonej Interii, tu fikcji jest mniej. Gladiatorzy rzeczywiście nie walczyli na arenie jedynie z lwami, ale całą menażerią zwierząt uznawanych za niebezpieczne, a zatem także z pawianami czy nosorożcami. Mało tego, podczas otwarcia Koloseum przez cesarza Tytusa w 80 roku n.e. to właśnie sprowadzony przez niego z Abisynii nosorożec był największą gwiazdą tych krwawych igrzysk, które kosztowały życie kilka tysięcy zwierząt i ludzi.

Nie są też fikcją naumachia, czyli inscenizacje bitew morskich w zalanych basenach z udziałem okrętów i być może także zwierząt wodnych (raczej krokodyli, hipopotamów czy mniszek niż rekinów). Trzeba jednak przyznać, że naumachia odbywały się w Rzymie rzadko i często na jeziorach czy innych akwenach.

Nie wystarczyłoby miejsca w internecie na wyjaśnianie wszystkich nieścisłości, więc dodam do tego dwie uwagi. Pierwszą – że cieszę się, iż pokazano tu także opiekę medyczną nad gladiatorami. Groby tych ludzi wskazują na to, że rzeczywiście byli leczeni przez medyków, chociaż może niekoniecznie z Waranasi w Indiach. Po drugie – nieścisłości (bo w wypadku filmu fabularnego, czyli z zasady nieprawdziwego, nie wolno mówić o błędach) nie mają większego znaczenia. Ridley Scott mógłby w swoim „Gladiatorze” podbijać nawet Słowian nad Wartą i wpuszczać do Koloseum wieloryby. To bez znaczenia.

„Gladiator II”

„Gladiator II” czyli to nie jest człowiek, który niesie tłumy

Istotniejsze jest to, jaką historię niesie „Gladiator II”. Historię rozumianą fabularnie, nie naukowo. Poza tym, że jest głęboko wtórna, to jeszcze płaska jak nawierzchnia areny. Co więcej, im dalej w las, tym gorzej. Opowieść o niezwyciężonym przybyszu z zagranicy, który jako gladiator na arenie staje się pupilkiem tłumów, wymierza sprawiedliwość i mści się za śmierć żony, sprawia że w zasadzie „Gladiator II” nie dodaje do całości niczego nowego, może poza kilkoma efektami specjalnymi z udziałem zwierząt i szczyptą walk. Nawet Pedro Pascal, gwiazda „Last of Us” czy „Mandaloriana”, jest tutaj postacią nad wyraz schematyczną, aczkolwiek to właśnie on mógł być języczkiem u wagi jako ten adresat zemsty głównego bohatera, który w gruncie rzeczy nie do końca na nią zasłużył. Tu była szansa na odrobinę nieoczywistości w tym oczywistym aż do mdłości filmie. Tak się jednak nie stało.

Stara się ratować upadek owego cesarstwa rzymskiego Denzel Washington, ale napisano mu postać, którą każdy widz chociaż kilku filmów o starożytnym Rzymie zna na pamięć. Cyniczny właściciel szkoły gladiatorów, lawirujący między politykami, ale z ambicjami politycznymi – no naprawdę, to już było dziesiątki razy. Denzel Washington ma jednak przynajmniej charyzmę.

„Gladiator II”

Obsadzony w roli głównej Paul Mescal nie ma jej za grosz. Nawet koło bardzo mdłego Russela Crowe z pierwszego „Gladiatora” nie stał, więc każda scena z jego udziałem, każdy postęp akcji z jego udziałem staje się niezrozumiały i mętny właśnie z uwagi na tę skrajną niecharyzmatyczność. To nie jest aktor i to nie jest postać, która może porwać tłumy. Ich uwielbienie dla niego jest tu mocno na wyrost.

A już szczytem jest jego przemowa do rzymskich oddziałów pod bramami miasta. Doprawdy, nie mam pojęcia jak tak doświadczony twórca jak Ridley Scott mógł w ogóle puścić podobną scenę.

Powiadają niektórzy: „dobrze się bawiłem/am na tym drugim Gladiatorze”. I to ma wystarczyć? To dzisiaj wystarcza. Dobrze się bawiłem jak widz w amfiteatrze. To wypisz-wymaluj spełnienie panem et circenses, z Ridleyem Scottem jako Kommodusem czy Karakallą.

Radosław Nawrot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound