Należę do mniejszości, która nie przepada za pierwszą częścią „Gladiatora”. To znaczy, założyłem że mniejszości, biorąc pod uwagę tak częste zachwyty nad tym filmem, ale gdy napisałem o tym w mediach społecznościowych, okazało się, że jestem sam. „Gladiator II” pod tylko jednym względem jest dobry – upewnieniu mnie w poglądzie, że ta seria to w gruncie rzeczy kicz. Dobrze zawoalowany, choćby muzyką, którą tak wielu lubi…
98 procent wspólnych genów ma człowiek i szympans. Z gorylem – niewiele mniej. Dopiero jednak teraz zrozumiałem, że cała opowieść o „Planecie małp” nie jest historią z cyklu: co by było, gdyby nie te 2 brakujące procent. To nawet do końca nie jest rzecz o odwróconej ewolucji, chociaż na niej się opiera. Małpy wszak po przejęciu władzy na Ziemi nie są ani doskonalsze, ani sensowniejsze niż ludzie. Są takie same jak my. One małpują wszystko, na co my chorujemy. Ta opowieść jest o nas, ludziach.
Nie chciałbym być przykry wobec Chińczyków, ale ten film tylko utwierdza nas wszystkich w przekonaniu, że są kopistami i oryginalności w nich za grosz. To pewnie krzywdzące dla kolebki cywilizacji, ale wygląda to gorzej niż rowerek wodny po ataku megalodona. Na dodatek „Meg 2. Głębia” to film, który kopiuje wszystko, co się da. Nawet samego siebie.
W zasadzie od pierwszej sceny tego filmu towarzyszyły mi myśli zaczynające się od „A gdyby…”. Jest bowiem w „Bestii” coś magnetycznego, co potęguje tylko wrażenie niewykorzystanego potencjału tej historii.
Ani „Prey”, ani żadna inna część filmowej sagi o Predatorze nigdy nie dorówna oryginałowi z Arnoldem Schwarzeneggerem z 1987 roku. Najnowsza wersja jednak jest bodaj jedną z najbardziej interesujących. Po pierwsze dlatego, że to prequel, co zawsze jest ciekawe. Po drugie dlatego, że naprzeciw bestii z Kosmosu stawia Indian.
Pierwsza reakcja na opis tego filmu jest często standardowa – to lekceważenie. „Opowieść o relacji między człowiekiem a ośmiornicą” powoduje chichot, zdziwienie, skojarzenia z talerzem. Dajcie jednak sobie szansę wysłuchać tej historii, niezwykłej podwodnej parafrazy „Małego Księcia”. Zrozumienie jej to brama do królestwa przyrody, a może zaryzykowałbym nawet mocniejsze słowo…
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy