NAPISZ DO MNIE!
Kino

„BFG – Bardzo Fajny Gigant”, czyli znów chce się zadzwonić do domu

Melissa Mathison zmarła w listopadzie 2015 roku. Zostawiła po sobie rozwiedzionego męża Harrisona Forda i „E.T.”, do którego napisała scenariusz. Jeden z najpiękniejszych na świecie. Kiedy zastanawiam się, na czym zasadzało się piękno „E.T.”, sam właściwie tego nie wiem. Ważne, że Melissa Mathison wiedziała i potrafiła napisać.

„BFG – Bardzo Fajny Gigant” (The BFG)
reżyseria: Steven Spielberg
scenariusz: Melissa Mathison
w rolach głównych: Mark Rylance, Ruby Barnhill, Penelope Wilton, Rebecca Hall

Zostawiła po sobie także scenariusz „BFG”. BFG czyli Bardzo Fajny Gigant to nie Extra Terrestrial, to nie istota pozaziemska, ale wciąż istota nie z tej ziemi. Mieszkaniec Krainy Olbrzymów, w której to on jest jednak karzełkiem i sierotą, na co dzień zajmującą się zbieraniem snów i wdmuchiwaniem ich ludziom do głów, gdy śpią. Bohater książki „Wielkomilud” Roalda Dahla (autora „Charliego i fabryki czekolady”).

Wiara w istoty nie z tej ziemi oddziela dzieciństwo od dorosłości. A Steven Spielberg nigdy nie zapomniał, jak to jest, gdy robił filmy pełne właśnie takiej wiary. „E.T.” do takich właśnie należał. „BFG” również.

Nie jest to film, który miałby siłę swego poprzednika, ale podąża jego tropem. Takich filmów Steven Spielberg od dawna już nie kręcił. Właściwie od tego 1982 roku. Wraca do źródeł? Poniekąd, bo kino tego typu to matecznik Stevena Spielberga – niegdyś największego kreatora dziecięcych umysłów.

Dlatego, choć kilkakrotnie wręcz nudziłem się na „BFG”, to przyszło mi do głowy, że gdyby to był rok 1982, reagowałbym na niego tak, jak reagowałem na „E.T.” – entuzjastycznie, niemal mistycznie. Przecież „E.T.” był także filmem niespiesznym, niemal powolnym, w swym wyrazie niemal ascetycznym. A jednak miał w sobie nadzwyczajny dar łączenia sacrum z profanum – rzeczy ważnych z zabawnie nieistotnymi. Humoru ze wzruszeniem, dzieciństwa z dorosłością i nieba z ziemią. To było takie ciepłe połączenie, zrobione z wprawą dwóch osób – Stevena Spielberga i Melissy Mathison.

Napisałem, że nie wiem na czym właściwie zasadzało się piękno „E.T.”. Chyba jednak się domyślam – na bijącym z tego filmu niespiesznym cieple, które wytwarza się wówczas, gdy powstaje osobliwa relacja między dwoma istotami. Na energii, która się wówczas wytwarza. Steven Spielberg kręcił historie w dużej mierze ekskluzywne, to znaczy takie, których wydarzenie się nobilitowało jego małych bohaterów.

„BFG’ też taki jest, ale pozostaje jeden problem – ja już nie jestem w stanie w podobny sposób odebrać tego filmu. W taki, jaki odbierałem „E.T.” i jego telefony do domu.

Potrafię jednak zrozumieć, że Steven Spielberg na stare lata stał się na tyle dojrzały, by wrócić do kina familijnego. Bynajmniej jednak nie do słodkich opowieści o przyjaźni i rodzinie. Jego kino familijne, choć precyzyjnie skrojone, miało i nadal ma gorzki smak. To taka systematycznie sącząca się gorycz, aczkolwiek w znośnych i ożywczych dawkach.

Bardzo Fajny Gigant, ów dobrotliwy olbrzym nieco przypomina „E.T.” w sposobie, jaki oddaje emocje. To plastyczna mimika, ale tym razem jest ona zasługa konkretnego człowieka. Mam wrażenie, że lepiej Steven Spielberg wybrać nie mógł. Mark Rylance, który wcielił się w rolę olbrzyma, to przecież mistrz takiej gry – subtelnej, ledwo dostrzegalnej, a jednak niezwykle mocnej. Proszę się przyjrzeć, jak kilkoma zaledwie grymasami twarzy i to jeszcze sporządzonymi techniką „motion capture” potrafi zbudować świat niemal oniryczny. Wyrazić wszystko jednym uśmiechem. Bez fajerwerków, ale nad wyraz mocno. Ze specyficznym językiem pełnym neologizmów godnych Lewisa Carrolla, które w polskiej wersji językowej Paweł Wawrzecki odtworzył na podstawie tłumaczenia książki pióra Katarzyny Szczepańskiej-Kowalczuk. To zupełnie niesamowita rola niezwykłej postaci – tak ogromnej, że aż… niedostrzegalnej. BFG to gigant, którego widzą tylko ci, którzy naprawdę potrafią patrzeć wnikliwie.

Tak jak chociażby dziewczynka z sierocińca, którą gra Ruby Barnhill – okrzyknięta już nową Drew Barrymore. Nie wiem czy wszyscy pamiętają, że ta gwiazda Hollywood debiutowała jako mała dziewczynka właśnie w „E.T.”. Gra tam postać istotną – taką mianowicie, która na przybysza z Kosmosu reaguje nie tylko najbardziej spontanicznie, ale z największą wiarą. Nie ma u niej cienia zwątpienia – nic dziwnego, jest najmłodsza.

Ruby Barnhill gra dziewczynkę, której dzieciństwo nie jest bynajmniej pasmem uciech i radości. Jest ono okopane samotnością, a jednocześnie pełne pragnienia, by świat jednak zrozumieć, zaakceptować i polubić w jak najprostszy sposób. Zadaniem Stevena Spielberga było stworzenie z niej i olbrzyma o pogodnej twarzy Marka Rylance’a pasujący do siebie duet. Udało się to znakomicie.

Nie wszystko w „BFG” zaakceptowałem, wielokrotnie łapałem się na tym, że film ten wymyka się mojego postrzeganiu go jako interesującego. Jest on jednak tym, czego od Stevena Spielberga oczekują dzieci.

Bardzo Fajny Gigant wszak trudni się łapaniem snów. Takich, które powstają w pewnym wspaniałym i magicznym miejscu. I wszystko, co trzeba z nimi zrobić, to wyłapać je, przyrządzić, wymieszać i wdmuchnąć przez okno do głów. Nic więcej. Dalej wszystko potoczy się samo.

Steven Spielberg dobrze wie, że on w gruncie rzeczy niczego innego nie robi. Jako twórca filmowy, jako reżyser takich filmów, jakie kiedyś robił („E.T.”, „Hook” i inne) i jakie kręci teraz. On też jedynie wdmuchuje ludziom sny do głów. Po czym czmycha i wszystko dalej toczy się samo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound