NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Szpiedzy” czyli zapraszam was wszystkich do mnie, na kolację

Kto czytał książki Johna le Carré, kto oglądał niedawny serial „Black Doves”, kto ceni sobie dobrą intrygę rozstrzyganą podczas rozmów przy kolacji, ten będzie zadowolony. Dla mnie ten szpiegowski świat Stevena Soderbergha jest nieco sztuczny, nadmuchany i niedostępny, ale przyznać muszę, że smakuje wybornie.

„Szpiedzy” (Disney’s Snow White)

reżyseria: Steven Soderbergh
scenariusz: David Koepp
w rolach głównych: Michael Fassbender, Cate Blanchett, Marisa Abela, Tom Burke, Naomie Harris, Rege-Jean Page, Pierce Brosnan


W końcu wino i dobrze przyprawiona kuchnia otwierają języki. A kolacja u szpiega jest jak wariograf. Kiedy oglądałem „Szpiegów”, nie tylko przypominały mi się książki Johna le Carré, ale i sztuki teatralne typu „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Doszedłem do wniosku, że przyjaźń, ba, małżeństwo wśród szpiegów to musi być dopiero danie!

„Szpiedzy”

W serialu „Black Doves” – polecam przy okazji – więcej się dzieje, a potrawy tam serwowane podane są z większym smakiem i przełożone wielokrotnie sosem. Tutaj jest też lekka lasagne, ale już nie tak smaczna. Uczta w wykonaniu Stevena Soderbergha w zasadzie ma swoje danie główne i crème de la crème. To dwie kolacje u głównych bohaterów, których grają Micgael Fassbender i Cate Blanchett. Zupa i drugie.

Gdyby ten film rozegrał się tylko przy stole, podobnie jak „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, może byłby nawet smaczniejszy. Bo film się sam nie rozwiązuje, intryga się sama nie rozplątuje. Wymaga stołu, miłego towarzystwa, kłamstwa. Wymaga by usiąść i na spokojnie.

„Szpiedzy” czyli zapiszmy nazwiska na karteczkach

To nie jest ekranizacja książki Johna le Carré „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg”, ale jawnie do niej nawiązuje. Tam też powstaje lista – w wypadku książki – czterech podejrzanych. Tu jest pięcioro, w tym… żona.

„Szpiedzy”

Motyw, w którym żona staje się podejrzanym szpiegiem, jest stary jak świat. Nic tu nowego, ale Steven Soderbergh tworzy intrygę nie tyle opartą na żonie, co na małżeństwie. Na kwestii zaufania, na którym przecież związek taki się opiera. Jak sobie ufać, gdy obydwoje są szpiegami? Da się w ogóle? Fałszywy trop w tym wypadku, podkreślam – fałszywy, prowadzić może zarówno w stronę odpowiedzi, że da się, jak i w kierunku przeczenie, że nie ma takiej opcji. Obie odpowiedzi są fascynujące fabularnie.

„Szpiedzy” są jak sztuka teatralna. Są jak wariograf przy winie i tikka masali. Wymiana zdań wzmaga emocje, ale zwróćmy uwagę na to, że kluczem w tych emocjach jest zachowanie zimnej krwi. Zarówno Michael Fassbender w tym golfiku i okularach, jak i Cate Blanchett są jak lód, gdy przychodzi im toczyć podobne rozmowy. Są wręcz sztywni. Sztywność tutaj ma określone znaczenie, to rodzaj maski i kamuflażu. Za nią kryje się prawda, bardzo starannie przesłonięta.

„Szpiedzy” czyli sypiając z tajemnicą, sypiając z intrygą

Nie jest do końca jasne, nad czym pracują nasi bohaterowie, kim są i co rozpracowują, ale to w zasadzie nie ma znaczenia. Okoliczności całej fabuły są tu drugorzędne, ważna jest sama intryga. Powiedziałbym więcej – podpucha, bowiem sporo jej w tym filmie.

„Szpiedzy”

To jednak przede wszystkim historia balansująca na krawędzi życia prywatnego i zawodowego, co akurat w kontekście wywiadu i pracy szpiegów oznacza wiele. Więcej niż u innych, może nawet nazbyt wiele. Fantastycznie się to przenika i chociaż można w pewnym momencie odnieść wrażenie, że takie życie prywatne, małżeńskie jest trudne do wytrzymania, że nie sposób ufać osobie leżącej obok w łóżku i myjącej obok codziennie zęby, to jednak „Szpiedzy” pokazują także rewers prywatności unurzanej w szpiegowskim zawodzie. To życie małżeńskie wydaje się sztywne, ale w takim sensie, że pełne napięć, a jednak kiedyś musi nadejść rozładowanie napięcia.

To w zasadzie klasyka nie tyle kina szpiegowskiego, ale kina kryminalnego. Niczym w wielu kryminałach wszyscy potencjalni sprawcy zostają wynotowani na kartkach, zebrani przy jednym stole, piją jedno wino i jedzą kolację. I kiedyś musi to pieprznąć, prawda?

W tym sensie „Szpiedzy” przypominają, że nie ma lepszego narzędzia intrygi, podpuchy i rozwiązywania zagadek niż stół. I nie ma lepszego momentu niż kolacja.

Nawet bardziej niż wędkowanie.

„Szpiedzy”

Radosław Nawrot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound