NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Ciche miejsce 2” czyli zamknij się wreszcie, człowieku

Naczekałem się na drugą część „Cichego miejsca”, bo jego wejście do kin zatrzymała – nomen omen – światowa apokalipsa w postaci epidemii. Naczekałem się, ale warto było. Matko, jakie to proste, a jakie metaforyczne. I przez to dobre.

„Ciche miejsce 2” (Quiet Place 2)
reżyseria: John Krasinski

scenariusz: John Krasinski
w rolach głównych: Emily Blunt, John Krasinski, Cillian Murphy, Millicent Simmonds, Noah Jupe, Djimon Hounsou


„Ciche miejsce” broni się bowiem już jako dosłownie rozumiany horror, w którym napięcie chwilami staje się trudne do wytrzymania. Już w pierwszej części nie było z tym łatwo, a w drugiej John Krasinski zastosował zabieg potęgujący ten niepokój. Prowadzi narrację w trzech różnych warstwach, z których każda ma swoją dramaturgię i swoje zdarzenia. Każdy z bohaterów ma swoją – nomen omen – ścieżkę, po której najczęściej boso i w ciszy kroczy ku przetrwaniu albo zgubie.

Przypomnę, że mamy do czynienia z historią inwazji na Ziemię istot nieznanego, ale pozaziemskiego pochodzenia. Szybkie, zwinne i agresywne kreatury likwidują mieszkańców, posługując się fenomenalnym słuchem. Ich zmysł słuchu jest rozwinięty w sposób niesłychany, aczkolwiek twórcy tego filmu postawili na czułość słuchu tych istot, a nie na nowe techniki pozyskiwania bodźców zmysłowych.

„Ciche miejsce 2”

A zatem najeźdźcy po prostu wyłapują wszelkie głośniejsze dźwięki od brzdęku butelki wzwyż (nawiasem mówiąc, wyłapałem, że o ile w zwiastunie podczas pierwszego dnia ataku uwagę jednego z tych stworzeń ściąga taka butelka, to już w filmie wymieniono ją na dzwoniąca komórkę, pewnie by wzmocnić efekt). Aby przetrwać, należy zachować bezwzględną ciszę.

„Ciche miejsce 2” czyli słuch sowy, słuch nietoperza

Na całe szczęście dla ludzkości agresorzy nie posiedli fenomenalnych technik słuchowych, jakimi posługują się walenie, nietoperze czy sowy. Nie sięgają po echolokacją i żywe sonary, które odcięłyby ludziom szanse na ocalenie. Wtedy do zachowania ciszy trzeba by dodać jeszcze bezruch, chociaż nie wiadomo, czy i to by wystarczyło. Delfiny czy nietoperze tworzą dzięki odbitym falom dźwiękowym trójwymiarowe modele przestrzenne, ale istotnie namierzone przez nie np. ćmy stosują bezruch jako ratunek.

„Ciche miejsce 2”

Sowy natomiast są w stanie wyłapać dźwiękowo nawet drobne poruszenie ciała gryzonia. Póki jest nieruchomy i tylko oddycha, jest bezpieczny. Drgnie – już po nim.

Inaczej mówiąc, stwory z „Cichego miejsca” dają ludziom szanse, co pozwala stworzyć surwiwalowy film i szukać niewielkiej, ale jednak nadziei.

Ta nadzieja w dużej mierze opiera się na tym, co w życiu przedapokaliptycznym postrzegane jest jako słabość, a w gruncie rzeczy jest innym sposobem postrzegania świata, co jest jedną z wielu znakomitych, a prostych metafor tego filmu. Niesłyszący czy słabo słyszący ludzie okazują się mieć w sobie narzędzia i broń do walki o świat, w którym na co dzień tak trudno im się odnaleźć. W świecie ciszy można znaleźć to, co nas ocali.

„Ciche miejsce 2” czyli świat stoi na krzyku

„Ciche miejsce” jest horrorem, można w nim spróbować też znaleźć dramat rodzinny, ale ja widzę przede wszystkim przypowieść o współczesnym świecie. O jego strefie komfortu i przyzwyczajeń, z którego wyrywa nas wszelka katastrofa, nieszczęście, coś czego z niewiadomych przyczyn nie zakładamy. Wreszcie o braku ciszy, której nie sposób znaleźć nawet w lesie, nawet w górach, nawet na urlopie, bo burzy ją wszystko wokół. Wewnętrzny hałas, własny harmider. Świat, w którym każdy ma coś do powiedzenia i to na każdy temat.

„Ciche miejsce 2”

Dyskutowałem chwilę o tym filmie z kolegą z Buffalo w Stanach Zjednoczonych, który poinformował mnie, że „Ciche miejsce” kręcono m.in. na jego moście. On napisał coś takiego: „Ci obcy z filmu to w my. Nasza cancel culture, nasza nienawiść, ciągły niepokój i w pewnym sensie zjadanie siebie żywcem. Aby przetrwać, musimy być cicho. Zamknąć się wreszcie i znaleźć esencje tego, co może nas utrzymać przy życiu i rozwijać”.

Absolutnie się z tym zgadzam. Zamknąć dziób to znaczy nie tylko pójść naprzód, ale także nie tracić koncentracji, nie rozbijać i niszczyć siebie tym, co jest absurdalnym krzykiem obecnym wszędzie, chociażby takim w internecie. Krzykiem, który niczego nie wnosi.

Aby przetrwać, musimy być cicho. Zamknąć się wreszcie i znaleźć esencje tego, co może nas utrzymać przy życiu i rozwijać

„Ciche miejsce” jest dla mnie opowieścią o ludzkiej nadaktywności we współczesnym świecie, która prowadzi do zagłady. Cisza jest lekarstwem, wyciszenie się jest sposobem.

To rodzaj redefinicji życia, do którego dochodzi nie tyle na skutek zagłady, co własnych potrzeb, które starannie zakamuflowane na co dzień, dochodzą do głosu dopiero w sytuacjach ekstremalnych. Gdy nadmiar bodźców zakopie je już zbyt głęboko.

„Ciche miejsce 2”

„Ciche miejsce 2” czyli słowa mają znaczenie

Niezwykłe w „Cichym miejscu” są konsekwencje. Pojawiają się ona wszędzie, nawet po drobnych ruchach, pozornie nieznaczących decyzjach. Każda jest znacząca, każda coś powoduje, nawet w dalszej perspektywie. Proszę zwrócić na to uwagę, jakie ślady pozostawiają po sobie bohaterowie, choćby nawet byli bosonodzy. Nawet słowa mają tu swoją odpowiednią rangę. Nie wypowiadane w nadmiarze, brzmią mocno.

Wbrew pozorom, które mogłyby powstać po obejrzeniu zwiastunów, „Ciche miejsce 2” nie jest prequelem, ale sequelem wydarzeń z części pierwszej z 2018 roku. Ta część zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Nie chodzi jedynie o suspens, bo pomysł inwazji obcych na Ziemię i zagłady nie jest wszak w żadnym razie oryginalny. To „Wojna światów” sprowadzona do atawistycznych, bardzo podstawowych zachowań. Napięcie w „Cichym miejscu” buduje owa cisza, którą przerwać może w każdej chwili cokolwiek.

„Ciche miejsce 2”

Gdybym traktował tę wymaganą ciszę zbyt dosłownie, zagubiłbym się w domysłach. Chrapanie, kaszel, nawet pochrząkiwanie, załatwianie potrzeb w toalecie, dyszenie – wszystko śmiertelnie groźne. Świat bez muzyki, bez brzmienia silników samochodowych, bez radia i telewizji. Świat odarty z tych wierzchnich warstw, jedynie z jądrem. To wszystko buduje grozę, która jest stanem permanentnym.

„Ciche miejsce” jest do bólu metodyczny. Nie stawia na fabułę, odkąd dowiedzieliśmy się, że w horrorze to nad wyraz głupie. Nie tędy droga. Droga prowadzi zupełnie inną ścieżką, w tym wypadku wysypaną miękkim piaskiem, aby nie powodować żadnego hałasu. „Ciche miejsce” stawia na grozę jako stan umysłu, pozwalający się pochylić tylko nad nim.

Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież film rozgrywający się w niemal zupełnej ciszy nie może być dobrym horrorem. To niemożliwe, bo wrzask i krzyk są jego fundamentem. Wrzeszczę, więc się boję. Wrzeszczę, więc jestem. Jak zbudować klimat grozy w zupełnej ciszy? Otóż ten film jest znakomitym dowodem na to, że to najlepszy sposób, by wkomponować widza w fotel na dłużej niż pięć sekund. Na cały film.

John Krasinski doskonale wiedział, że istotą budowania klimatu grozy nie jest kulminacja, ale wszystko co ją poprzedza. Napięcie należy utrzymywać, a w ciszy potężnieje ono szczególnie, bo cisza wzmaga niepewność, a te wirujące w języku migowym palce czynią w filmie unikalny wiatr. 

„Ciche miejsce 2” czyli czy tchórz może przetrwać

Jak napisałem „Ciche miejsce 2” to sequel, ale w pewnym ograniczonym zakresie także prequel. Pokazuje nam sam początek zdarzeń w formie pewnego flesza, zwiastuna – nawiasem mówiąc, także prostego i efektownego. Dzięki temu John Krasinski na krótką chwilę mógł pojawić się ponownie, aczkolwiek w całym filmie jego rolę przejmuje Cillian Murphy – człowiek stanowiący w zasadzie jego przeciwieństwo, człowiek niezwykle ciekawy w swej bezradności. Typ antybohatera.

Jądrem filmu jest jednak świetna Emily Blunt, która ma w sobie tylko tę część cech ponurej mścicielki w typie Ripley z „Obcego”, w jakim wymagają tego okoliczności. W gruncie rzeczy potwornie się boi, podobnie jak jej dzieci, których gra jest szczególnie efektowna. Proszę przyjrzeć się strachowi, jaki maluje się na twarzy Noaha Jupe i to, w jaki sposób zostaje okiełznany.

„Ciche miejsce 2” nie ma już tego waloru zaskoczenia widza nową historią, nie ma waloru nowości, ale nie szkodzi. Ma coś istotniejszego – magnetyzm, który sprawia, że mimo ogromnego napięcia, chcę w tym świecie ciszy poruszać się nadal. Może więc w trzeciej części postawnie pełny prequel?

Radosław Nawrot

Moja ocena: 5/6

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound