NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Zupa nic” czyli czasy gotowania na gwoździu

Zupa nic, która pojawia się tu na chwilę, to świetny symbol i w pełni go rozumiem. Niezdrowa, z żółtek i białek, prosta, rodzaj substytutu specjału, a jednak jakże smakowita. Film Kingi Dębskiej to także prosta opowieść o czasach PRL, bez nadęcia, moralizatorstwa i całego tego politycznego kontekstu. To rzecz o urywkach wspomnień, smakach, wizji jedynej przeszłości jaką mieliśmy.

„Zupa nic”

reżyseria: Kinga Dębska
scenariusz: Kinga Dębska
w rolach głównych: Adam Woronowicz, Kinga Preis, Ewa Wiśniewska, Barbara Papis, Alicja Warchocka, Przemysław Bluszcz, Katarzyna Kwiatkowska, Rafał Rutkowski


Chyba najtrafniej te odczucia oddaje postać, którą gra Kinga Preis. To kobieta często sfrustrowana, zmęczona, patrząca na swego męża wzrokiem pełnym politowania, bo co to za niedojda, co nic nie potrafi załatwić. Kobieta żyjąca w rzeczywistości, która daje jej mocno w kość, a jednak osoba szczęśliwa. Czasów do życia sobie bowiem nie wybierzemy, ale mamy wybór, jak się w nich odnajdziemy.

Ciekaw jestem odbioru tego filmu przez osoby, które PRL dobrze znają i te, które nigdy nie poznały tej epoki. Komedie Barei, może jakieś zdjęcia i wspomnienia, stare kroniki filmowe pokazujące kolejki i mieszkania z brunatnymi meblościankami i wypoczynkami to jedyny ich kontakt z tamtą rzeczywistością. Może „Zupa nic” będzie dla nich egzotyczne jak sama ta potrawa z żółtek, białek i cukru, której dzisiaj już się chyba nie przyrządza zbyt często, a za którą jako dziecko przepadałem.

„Zupa nic”

W „Zupie nic” jest sporo naturalności, która sprowadza się nie do postrzegania czasów PRL jako toru przeszkód typu surwiwalowego czy odnalezienia się w nich jako wyzwania. Sprowadza się do tworzenia rzeczywistych relacji międzyludzkich na bazie uniwersalnej rzeczywistości, jaka by ona nie była. Gdzieś na końcu filmy brzmi piosenka Artura Andrusa i Moniki Borzym, w której słychać: „Może się wtedy miało mało Nie pozłacało się złota złotem Ale jak wtedy się kochało To się kochało też potem”.

„Zupa nic” czyli prosta historia, smaczna historia

Kiedyś to było… Kiedyś to były zimy…- można by powiedzieć, ale film Kingi Dębskiej nie jest formą nobilitacji czy gloryfikacji epoki PRL. Tu zupełnie nie tego rodzaju historia, opowieść bardziej uniwersalna, w której okoliczności życia ustępują samemu życiu. Uczuciom, więziom, najprostszym potrzebom.

Kinga Dębska już zaimponowała pociągająca prostotą swych opowieści w wypadku filmu „Moje córki krowy”. Pokazała tam, że film to bardziej ciąg wizualnych skojarzeń niż klasyczne linearna fabuła z morałem. Mamy tu do czynienia z pewnym wycinkiem, który nie ma ani początku, ani końca, ale zawiera w sobie wszystko to, co pozwala pokazać PRL i zarazem życie ludzi w tych okolicznościach, bo innych nie ma. Okoliczności, którzy napinają relacje między nimi do granic możliwości, w których straszy się rozwodem, a awantury na czterdziestu pięciu metrach kwadratowych są standardem. Napinają, ale nie rozrywają ich. Relacje okazują się zdumiewająco silne.

„Zupa nic”

Dla osób pamiętających tamtą epokę będzie to zbiór scen i skojarzeń, które odczytuję dość łatwo. Maluch z bagażami na dachu, wczasy nad Balatonem, wiedza co się nadaje na handel, zapisy na wypoczynek czy też na cokolwiek, co rzucili, nawet jeśli się tego nie potrzebuje, lody w Horteksie, opresyjny w-f ze skokiem przez kozła, amerykański serial w telewizji wyludniający ulice, wizyty u znajomych jako pokaz tokowania, cienkie ściany w mieszkaniu, przez które wszystko słychać i kilka osób na małym metrażu – to wszystko jest czytelne i prawdziwe. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla wielu młodszych widzów może być związaną z przeszłością fantasmagorią.

„Zupa nic” czyli lata siedemdziesiąte, lata osiemdziesiąte…

To niezwykłe zjawisko, które naszą, moją codzienność i rzeczywistość zmienia jakieś magiczne dotknięcie, dzięki któremu można stworzyć dzieło filmowe, cały świat przedstawiony, namalować je jak obraz i ugotować na ekranie jak zupę. Postawić wypoczynek, włączyć „Pogodę dla bogaczy” i przywieźć pamiątkę z wczasów w Bułgarii. To skłania do refleksji, czy i obecne czasy kiedyś tak będziemy postrzegać, albumowo i w sepii, przełamując gorzki smak zdecydowaną nutką słodyczy. Ponoć z czasem pamięta się zwłaszcza to, co dobre, a wypiera z pamięci złe rzeczy.

„Zupa nic”

Nie ma w „Zupie nic” wielkich konfliktów moralnych, jeżeli ktoś je przeżywa, to – ciekawostka – dziecko. PRL jako szkoła życia jest tu raczej próbą przystosowania się, której niezaliczenie bynajmniej nie dyskwalifikuje. Co więcej, staje się na swój sposób urocze. Życie bohaterów, zwłaszcza tych wykreowanych w bezpretensjonalny sposób przez Adama Woronowicza i Kingę Preis, trochę przypomina paradę memów, ale dzięki temu zyskuje na słodyczy. „Zupa nic” to nie komedia Barei, ale to także nie dramat, w których życie w PRL to pasmo nieustających udręk, prześladowań i walki o Polskę. To trud, ale codzienny i codzienne radości, gdy trud ten przynosi owoce. Gdy można z ulga usiąść na wypoczynku i szepnąć „znowu się udało”.

„Zupa nic” czyli no to polej!

Wspaniałe są te małe PRL-owskie sukcesiki. Pamiętam je dobrze – wystanie kawy, pomarańcze w sklepie, talon na wczasy czy maluch pod blokiem. Nowa zabawka, z których każda stawała się kultowym nowym przyjacielem, domowe sposoby na wszystko, podniesienie oczek w pończosze czy zwłaszcza dzika wręcz jedność z innymi. Mam wrażenie, że relacje i spotkania towarzyskie stanowiły wtedy wręcz rodzaj jednej z niewielu rozrywek.

Kinga Dębska specjalnie przesłodziła epokę PRL, na co zresztą wskazuje tytuł – zupa nic to potrawa do przesady słodka. To symbol tworzenia czegoś z niczego, zarazem czegoś smacznego, o którym myśli się potem latami. Małe szczęście, wentyl pozwalający ujść ciśnieniu niczym z prodiża.

To Ewa Wiśniewska w świetnej roli babci gotuje ową zupę, dzięki czemu smak dawnej epoki unosi się nad filmem bardzo mocno. Zaryzykowałbym nawet tezę, że to film smakowity, chociaż może dlatego, że żyłem w PRL. I bardzo lubię zupę nic.

Moja ocena: 4/6

Radosław Nawrot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound