NAPISZ DO MNIE!
Kino

„Cisza nocna” czyli największy żal, że to już meta

Dawno żaden film tak na mnie nie podziałał. Tak głęboko i osobiście dawno żadnego nie odebrałem. Może to kwestia prywatnych przeżyć, straty ojca, ale może to kwestia lęków, które tkwią w każdym, więc również we mnie. W tym niecodziennym horrorze te lęki znajdują rzadko spotykaną perspektywę. „Cisza nocna” jest filmem, w którym nie ma niczego, co można by pominąć i powiedzieć: „nie chcę, to mnie nie dotyczy”.

„Cisza nocna”
reżyseria: Bartosz M. Kowalski

scenariusz: Bartosz M. Kowalski, Mirella Zaradkiewicz
w rolach głównych: Maciej Damięcki, Zdzisław Wardejn, Sebastian Stankiewicz, Włodzimierz Pres, Anna Nehrebecka, Robert Wabich, Anna Korzeniecka


Horrory i kino grozy nie jest poważane przez wielu widzów, zwłaszcza wysmakowanych kinomanów. Traktowane jako rodzaj kinowego masochizmu, stanowią sztukę podrzędną, która nie niesie istotniejszych kwestii niż tępe straszenie ludzi. Historie takie jak „Cisza nocna” cenię właśnie dlatego, że pokazują ogromny potencjał tkwiący w horrorach. Potencjał budujący ten fragment sztuki od setek lat – oswajanie lęku, mierzenie się z nimi poprzez kinowy ekran.

Nie pozbędziemy się ich, nie wyeliminujemy ich z życia. Możemy więc udawać, że lęków nie ma, odsuwać i dystansować się. Możemy nie chodzić na horrory, bo nie chcemy się bać. Na próżno, i tak bać się będziemy. Horror ma ten walor, że pozwala się z lękiem zmierzyć.

W tym kontekście „Cisza nocna” jest horrorem w zasadzie dwustopniowym. My jako widzowie obserwujemy bohatera, który pod koniec życia trafia do domu opieki. Jego dzieci oddają go „na chwilę”. Do czasu aż… nieważne do jakiego czasu. To „na chwilę” jest niczym ostatnia barierka, której ten człowiek się trzyma, by nie wpaść w otchłań strachu przed samotnością i śmiercią, opuszczeniem i nieuchronnym kresem życia. Rzecz jasna, trzyma się na próżno. Nie został tu oddany na chwilę, to tylko tak się mówi. Dobrze wiemy, że już tu zostanie, bo w życiu jego dzieci nie ma dla niego już miejsca. Zostanie, bo śmierć jest rychła.

Łatwo w takiej sytuacji formułować byłoby oskarżenie. Wstawić owe dzieci pod pręgierz, wychłostać pretensjami. Tu pretensji nie ma. Mam wrażenie, że „Cisza nocna”, zwłaszcza za sprawą niesamowitego Zdzisława Wardejna, jest raczej rodzajem zrozumienia sytuacji. Powolnego zrozumienia sytuacji, z tym jednak zastrzeżeniem, że zrozumienie nie wyklucza lęku.

„Cisza nocna” czyli Maciej Damięcki po raz ostatni

Nasz bohater, którego po raz ostatni w życiu zagrał przed śmiercią Maciej Damięcki (to znamienne i dodaje filmowi dodatkowego znaczenia), jest wylękniony i zagubiony. Wyrwany z dotychczasowego życia, bardzo rytualnego i coraz bardziej konwencjonalnego na stare lata, nie radzi sobie z odnalezieniem się w nowym miejscu. Spotyka tu osoby, które już się dostosowały do tej nowej rzeczywistości, ale to nie pomaga.

„Cisza nocna”

Nie chodzi nawet o samo miejsce, które jest dość surrealistyczne, ale zrazem jednak racjonalne. Kobieta, która całe dnie siedzi przy recepcji z walizką gotowa do wyjścia, gdyż – jak mówi – czeka na córkę, nie jest przecież oderwana od rzeczywistości. Przeciwnie, to zachowanie łatwe do zrozumienia i odczytania. Takich osób jak ona jest tu więcej, bo tez więcej z nich ma problem z zaakceptowaniem tego, co w domu seniora unosi się niczym chmura grozy.

Nadchodzącego końca.

Zdzisław Wardejn jest tu najbardziej spokojny, jakby pogodzony z sytuacją. Stanowi rodzaj przewodnika dla kogoś, kto czuje się zagubiony, ale tylko dlatego, że do niego dotarła bezwzględność nieuchronnych wydarzeń, które nastąpią. Jego bohater wcale się mniej nie boi. Mówi: „największy żal, że to już meta”.

„Cisza nocna” czyli pogodzenie się ze śmiercią to rodzaj bzdury

„Cisza nocna” dobiera się do tego żalu, do tego nieuchronnego końca, który wielu z nas zbywa ogólnikami. Mawia, że tak już musi być, że zmarły miał swoje lata, że każdy musi umrzeć, że nic nie poradzimy. Opowiada podobne bzdety, które w gruncie rzeczy mówią prawdę. Nie zmienia to jednak faktu, że są bzdetami.

Próba zaakceptowania bowiem śmierci jako nieuchronnej, więcej – próba pogodzenia się z nią to bowiem bzdura piramidalna. Jest skazana na niepowodzenie. Niezgodę na śmierć można jedynie maskować, ale nie sposób się jej pozbyć. Ktoś szuka nadziei w religii, zakładając że istnieje coś po śmierci. Ktoś przeciwnie, szuka nadziei w tym, że właśnie nic tam nie ma i że po zgonie zapanuje spokój. Nie zmienia to faktu, że pogodzenie się ze śmiercią byłoby aktem nieracjonalnym i „Cisza nocna” pokazuje, że na żadnym poziomie nie ma o tym pogodzeniu się mowy.

Dlaczego miałaby być mowa? Nawet jeśli nic nie poradzimy, nie znaczy to, że trzeba się pogodzić. I nie znaczy, że nie należy się bać.

„Cisza nocna”

Maciej Damięcki jest potwornie wylękniony. Strach zalewa jego ciało i oblicze. Znika chyba tylko wtedy, gdy odwiedza go syn, a i tak na chwilę, gdyż z odwiedzinami syna przychodzi też świadomość odrzucenia, nieuchronnego skreślenia. Bohater nie może znaleźć sobie miejsca, nie łapie kontaktu z ludźmi w domu seniora, źle sypia, budzi się z krzykiem, gdyż ma koszmary. Wyobraża sobie śmierć za pomocą aktorskich doświadczeń, wywodzi ją z zagranych ról i odegranych sztuk. To jego doświadczenie i jego percepcja jako aktora. Te koszmary są kluczowe, bowiem nie jest jasne w „Ciszy nocnej” co stanowi jego koszmar, a co jawę. Co więcej, nie ma to większego znaczenia. Bartosz M. Kowalski tworzy obrazy rodem z horroru niczym projekcję starczej demencji, ale również dobrze to wcale nie musi być ona. Może bowiem zbyt często zbyt wiele wrzucamy na karb demencji? A ludzie starsi mają prawo lękać się śmierci tak jak każdy, może nawet bardziej.

„Cisza nocna” czyli miejsce przepełnione lękiem

Ten lęk unosi się w domu seniora w „Ciszy nocnej” niczym gęsta zawiesina. Stawka doborowych aktorów u kresu swej kariery scenicznej takich jak Maciej Damięcki, Zdzisław Wardejn, Włodzimierz Pres czy Anna Nehrebecka, która chyba nieprzypadkowo wygląda na osobę pozornie najdalsza od śmierci, co może być bardzo mylące, pozwala tę zawiesinę zagęścić. Gdy się ich ogląda i wpatruje w ich nowe czynności konwencjonalne w miejscu stanowiącym ową metę, nie sposób odnieść wrażenia, że boją się jak diabli. Wszystko robią dlatego, że się boją.

Niesamowite to jest. Przerażenie, które mnie ogarnęło podczas oglądania filmu miało wszelkie możliwe podłoża. Przerażało mnie to, co widzę czy raczej wyczuwam z ekranu. Nie bestie, potwory, mary i widziadła, ale raczej właśnie ci ludzie przy kartach, obiedzie, podczas gimnastyce. Ludzie, którzy z każdej sceny niemalże krzyczą do nas: „boję się, że umrę, a umrę”.

„Cisza nocna”

Przerażało mnie to, że i ja umrę, że i ja się zestarzeję w tym sensie, iż znajdę się na etapie życia, o którym powiem „żal, ze już meta”. Przerażały mnie moje prywatne doświadczenia ze starością i śmiercią ojca, to co przeżyłem i co działo się wtedy ze mną.

To jest horror, który uderzył mnie potężnie. Jego prostota mnie trafiła, jego gęstość na mnie podziałała, wreszcie jego zdolność przenoszenia lęku sprzed ekranu na niego niemal jeden do jednego. Bartosz M. Kowalski nie wahał się tego lęku pokazać, nadać mu nawet przerażającą formę, demoniczną i koszmarną. Nie waha się nazywać rzeczy po imieniu. Starość to koszmar, śmierć to koszmar. Koszmar rozumiany w zasadzie dosłownie, z kłami, pazurami, obrzydliwą trupią twarzą, bestiami i potworami.

Lęk jako straszliwy potwór ścigający człowieka po korytarzach jego koszmarnych snów ma swój mocny wymiar właśnie dlatego, że jest nieuchronny. Tu nic nie jest wymyślone i sztuczne. Nie ma tu niczego, co możemy odrzucić i pominąć. To potwory realne tak, jak realny jest los gotowany każdemu człowiekowi przez starość i śmierć.

Nie mamy jako Polska wielkich tradycji w kręceniu horrorów. Kiedy już jednak horrory powstają, to niechaj będą takie jak ten. Horrory życiowe, dobierające się do najwrażliwszej tkanki doczesnego życia.

Radosław Nawrot

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Privacy Settings
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy
Youtube
Consent to display content from - Youtube
Vimeo
Consent to display content from - Vimeo
Google Maps
Consent to display content from - Google
Spotify
Consent to display content from - Spotify
Sound Cloud
Consent to display content from - Sound