Wesele staje się ważnym elementem polskiej kinematografii, tak jak kiedyś było ważnym elementem polskiej literatury. To podczas wesela, wraz z każdym łykiem alkoholu, wychodzą bowiem z ludzi niewypowiedziane dotąd demony. Wyskakują niczym z tortu. „Teściowie” to nie do końca historia weselna. Raczej historia spoza sali.
Kiedy Patryk Vega do tych wszystkich swoich katastrofalnych produkcji ostatnich lat dodaje film, który ma opowiadać o pedofilii, jest się czego obawiać. I to nie tylko tematyki, ale jego ujęcia. Patryk Vega w „Small World” kreuje się na twórcę znacznie poważniejszego niż w poprzednich przypadkach, ale wielokrotnie daje do zrozumienia, że to tylko pozory.
Liny ringu, oddzielające świat sportu od reszty obozu koncentracyjnego w Auschwitz, to także liny, wyjście po za które mogłoby oznaczać katastrofę dla tego filmu. Na szczęście tak się nie dzieje. „Mistrz” nawiązujący do wspaniałej „Olimpiady’40” i życia Tadeusza Pietrzykowskiego jest spójną opowieścią o sporcie w ekstremalnych warunkach jako sposobie na utrzymanie człowieczeństwa. I konsekwencjach jego utrzymania.
Ożywcze, swobodne, współczesne i wielowątkowe, chociaż wcale nie nowe. „Free Guy” to film podobny do „Player One” Stevena Spielberga, ale znacznie od niego zabawniejszy, stawiający na pogłębiony humor. Świetne połączenie błogiej rozgrywki z poczuciem, że trzeba go obejrzeć ponownie, by wyłapać wszystkie smaczki.
Doceniam rzadką próbę ujęcia się filmem za losem setek tysięcy kobiet spalonych na stosach za to, że ktoś widział w nich czarownice. Szkoda jednak, że w formie dość nieudolnego widowiska.
Nie mam za bardzo ochoty umiejscawiać „Czarnej Wdowy” na rozbudowanej już osi Marvel Cinematic Universe. Po pierwsze dlatego, że się w tym już gubię, a po drugie dlatego, że to jednak kino, nie Netflix. Film, który otrzymuję w kinie powinien stanowić odrębną, spójną całość. Ten stanowi. I dobrze się go ogląda, z kilkoma zaskakującymi odkryciami.
Kto powiedział, że ostatnia kula już została wystrzelona? Że wielcy bohaterowie lat osiemdziesiątych położyli już trupem ostatnią setkę wrogów? Kto twierdzi, że pordzewiały już najbardziej wyszukane typy broni, których użyciem emocjonowaliśmy się w kinie? W zasadzie to chyba ja tak twierdzę.
To raczej nie przypadek, że piją tu muzycy, literaci, politycy, wszyscy wokół, a bohaterowie „Na rauszu” to nauczyciele najrozmaitszych profesji – historii, w-f, muzyki, wszystkiego. To pewna uniwersalność przekazu, kompleksowa wizja stanu życiowego poruszenia, wszechstronne ujęcie wykraczające znacznie poza usta i brzeg pucharu.
Naczekałem się na drugą część „Cichego miejsca”, bo jego wejście do kin zatrzymała – nomen omen – światowa apokalipsa w postaci epidemii. Naczekałem się, ale warto było. Matko, jakie to proste, a jakie metaforyczne. I przez to dobre.
Trudno jest być dziećmi opiekującymi się starszymi rodzicami cierpiącymi na chorobę Alzheimera albo demencję. Jeszcze trudniejszy jest jednak los tych, którzy na nie cierpią. „Ojciec” to film niezwykły i ściskający gardło właśnie dlatego, że zaprasza nas do świata chorego.
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy