Odczuwałem większy lęk niż Indiana Jones wchodzący do grobowca pełnego węży. Nie po raz pierwszy wszak ktoś grzebie w czymś, co kształtowało mnie jako dziecko, młodego człowieka, kinomana i miłośnika przygody. Znowu ktoś wyciąga ręce po bożka Saltipo. Sam Indiana Jones jako postać jest artefaktem i dlatego tak ważny w jego przypadku jest czas. Może więc lepiej, że udało się zatrzymać jego bieg.
Zrobiło mi się bardzo smutno. Pomyślałem bowiem podczas oglądania „Fabelmanów”, że to wygląda jak pożegnanie Stevena Spielberga. Człowieka, który mnie ukształtował jako widza, a może w sporej mierze także jako człowieka.
Jedna scena wyjścia tyranozaura z wybiegu w pierwszej części „Parku Jurajskiego”… co tam! nawet jedna scena z chorym triceratopsem z pierwszej części tej serii jest więcej warta niż wszystkie te kontynuacje. Mnóstwo w nich absurdu i groteski, ale jest też to, po co ja poszedłem do kina – zwierzęta.
Ożywcze, swobodne, współczesne i wielowątkowe, chociaż wcale nie nowe. „Free Guy” to film podobny do „Player One” Stevena Spielberga, ale znacznie od niego zabawniejszy, stawiający na pogłębiony humor. Świetne połączenie błogiej rozgrywki z poczuciem, że trzeba go obejrzeć ponownie, by wyłapać wszystkie smaczki.
Melissa Mathison zmarła w listopadzie 2015 roku. Zostawiła po sobie rozwiedzionego męża Harrisona Forda i „E.T.”, do którego napisała scenariusz. Jeden z najpiękniejszych na świecie. Kiedy zastanawiam się, na czym zasadzało się piękno „E.T.”, sam właściwie tego nie wiem. Ważne, że Melissa Mathison wiedziała i potrafiła napisać.
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy