Utyskiwałem niedawno, że nie ma w polskim kinie horrorów i filmów grozy. Nie ma też kina s-f, w tym kina postapokaliptycznego, chociaż powodów do ogłaszania apokalipsy znaleźlibyśmy bez liku. Poniekąd rozumiem – takie filmy to koszty. Piotr Biedroń pokazał jednak, że kino postapokaliptyczne można zrobić tanio i efektownie.
Francuzi protestują. To zrozumiałe, chcieliby widzieć w „Napoleonie” film o być może największej potędze, jaką osiągnęli od czasów Karola Wielkiego, a nie spojrzenie naznaczone brytyjskim okiem księcia Wellingtona, w którym Napoleon Bonaparte to brutal i prostak. To jednak znaczy, że w gruncie rzeczy nie chcą kina.
Nie ma w polskim kinie zbyt wielu horrorów i filmów grozy. A nie, pardon, jednak są. Adrian Apanel w swym interesującym debiucie pokazał mi, że pół naszego kina to dzieła grozy. Niezależnie od tego, czy to komedie, czy dramaty o problemach.
To już pewna serialowa prawidłowość – kiedy któraś historia wypali i spodoba się ludziom, chcą oni od razu prequeli, aby dowiedzieć się, co było wcześniej. W tym dziele mamy dowiedzieć się, po co organizowano igrzyska śmierci, ale dowiadujemy się czegoś znacznie ciekawszego.
To na pewno nie jest łatwe, aby prawdziwy duet pokoleń, jaki tworzą doświadczony aktor Borys Szyc i zdobywająca pierwsze szlify jego córka Sonia Szyc, zagrała parę niedopasowaną z definicji, napisaną przez życie, która jednak musi znaleźć w sobie rozwiązanie i oparcie. A może jest łatwe, biorąc pod uwagę życiorys tych dwojga aktorów.
Wierciłem się i walczyłem z cierpnącym ciałem, bo też Martin Scorsese nie nakręcił prostej powiastki o Dzikim Zachodzie z Indianami, kowbojami, intrygą i wartką akcją. Stworzył monumentalne, bardzo długie dzieło. To w zasadzie antywestern, w którym twórca zastosował się do prośby wodza Osagów Jima Graya, by Indianie raz jeszcze nie zostali wykorzystani – tym razem w kinie. Wierciłem się obolały i cierpnący, ale chłonąłem. Teraz mam całą kartkę wniosków wynotowanych po tym filmie. To znaczy, że wykonałem jako widz wysiłek, aby przeżyć coś istotnego.
W czasach, gdy te klasyczne lektury szkolne, powieści spisane przed 100 i więcej laty, wydają się takie zbędne i tak niedzisiejsze, niedostosowane do współczesnych uczniów i młodzieży, państwo Welchmanowie ekranizują „Chłopów”, wyciągając z nich uniwersalność i współczesność, której próżno szukać w wielu obecnych dziełach literackich. To jest Reymont na miarę XXI wieku.
Skoro to opowieść o skradzionej tożsamości, to może ambiwalencja jest właściwym odczuciem po obejrzeniu „Sobowtóra”? Bo to ona mi towarzyszy. Radość, że powstał film szpiegowski, który służbę bezpieczeństwa PRL i w ogóle cały system wywiadu pokazuje w tak bezwzględny sposób – jako pułapkę. Wrażenie, jakie robi gra aktorów tego filmu – od najmłodszych po najbardziej doświadczonych, a także rozmach fabularny tego dzieła. I do tego poczucie, że „Sobowtór” się po tym wszystkim jedynie ślizga.
Wojna ze sztuczną inteligencją będzie krwawa i siłą rzeczy musi przypominać eksterminację, bowiem to wojna o dominację jednego tylko bytu na Ziemi, o przyszłość planety. Nie należy spodziewać się więc żadnej litości, a jedynie bezrefleksyjnego wykonywania rozkazów. Przez ludzi, oczywiście.
Podziwiam odwagę twórców nowego „Znachora”. To jednak nie jest to samo, co nakręcenie nowego „Pana Samochodzika”. To zamach na wielką telewizyjną świętość Polaków, towarzyszącą im nieskończenie wiele razy podczas świątecznego oglądania, zwłaszcza 1 listopada. Pociągnąć za sobą cały ten bagaż bez liczenia na amnezję widza to duża rzecz. Tym bardziej cieszę się, że się udało. Dostaliśmy nie tylko nowego „Znachora”, ale wraz z nim – nową ekranową wartość. Wartość zaskakująco mocno dodaną.
We use cookies to enhance your experience while using our website. If you are using our Services via a browser you can restrict, block or remove cookies through your web browser settings. We also use content and scripts from third parties that may use tracking technologies. You can selectively provide your consent below to allow such third party embeds. For complete information about the cookies we use, data we collect and how we process them, please check our Privacy Policy